Wiem, co jem, czyli zdrowy styl życia
W dzisiejszych czasach, w dobie marketów, importu i eksportu, stawianiu na ilość, a nie jakość, jedzenie traci najbardziej, ponieważ masowe uprawy i chęć szybkiego zysku przez rolników nie są w stanie w żaden sposób zapewnić dobrych jakościowo produktów. Sytuacja ta ma skalę światową, to nie jest problem, który dotyczy tylko naszego kraju, ale raczej całego świata – w jednych państwach jest mniej nasilony, w innych państwach bardziej, jednak wszędzie trzeba borykać się z tą bolączką.
Jakich produktów dotyczy problematyka?
Niestety, ale wszystkich, od jedzenia, które z założenia i swojej definicji ma być zdrowe, po te bardziej chemiczne wyroby. W zasadzie nie sposób w markecie znaleźć produktów, które nie są nafaszerowane chemią. Po co się to robi? Przede wszystkim produkcja nie wymaga tak dużych nakładów finansowych, jak w przypadku tradycyjnych wyrobów, uprawy roli czy hodowli zwierząt. Im oszczędniej można coś uzyskać, tym większy zysk dla producenta czy hodowcy – wszystko to odbywa się kosztem zdrowia osób, które dane pokarmy przyjmują. Drugim, bardzo istotnym czynnikiem, które determinuje stosowanie chemii i konserwantów jest wygląd potraw. Wchodząc do marketu, niemalże każdy klient XXI w. mając do wyboru piękne, błyszczące się dorodne jabłuszko to właśnie na nie się zdecyduje, pomijając te, które są nieco mniejsze, z lekko chropowatą skórką. Aspekt wizualny działa bardzo mocno na bodźce i wręcz zmusza do kupna, wszyscy producenci mają tego świadomość, a wiedzę tę bardzo chętnie wykorzystują, aby skusić klienta do zakupu. Trzecim, wcale nie mniej istotnym elementem jest fakt, ze eko jedzenie często ma krótszy termin przydatności do spożycia niż ich chemiczne odpowiedniki. Dobrym przykładem tego zjawiska jest drożdżówka – ta prosto z piekarni za dwa dni będzie twarda i niesmaczna, nowoczesny odpowiednik tego pieczywa, rogaliki pakowane próżniowo, mogą być przechowywane na półce przez rok lub dwa i nic złego się im nie stanie, ani nie wpłynie to w żaden sposób na smak.
Czy istnieje alternatywa?
Konsumenci z czasem stali się coraz bardziej świadomi konsekwencji, jakie wynikają ze spożywcza żywności nafaszerowanej chemią, która przekłada się bezpośrednio na zdrowie organizmu. Z tej świadomości powstała bio żywność, na którą coraz częściej decydują się ci uświadomieni sytuacją klienci. Producenci postanowili wyjść naprzeciw oczekiwaniom ludzi zdecydowanych jeść zdrowo, stąd powstał trend na tworzenie zdrowego jedzenia, który także zaowocował ogólną chęcią podążania w kierunku zdrowego trybu życia. I jest to bardzo dobra droga, która może być tą jedyną, jaka uchroni nas przed chorobami powstałymi w wyniku nadmiernego przyjmowania chemii w codziennych posiłkach. Bio żywność znacząco różni się od zwykłych produktów dostępnych na sklepowych półkach. Pierwszym elementem, który pozytywnie wpływa na jej potrzepanie to sposób, w jaki zostaje przygotowana – najczęściej są do tego wykorzystywane tradycyjne metody, bez dodatku upiększaczy wizualnych, polepszaczy smaku i składników, które pozwalają zakonserwować żywność w celu możliwości jej długiego przechowywania. W przypadku mięsa istotny jest sam sposób hodowli bydła i zwierząt, który bezpośrednio przekłada się na walory smakowe. Bardzo duże różnice w smaku można zaobserwować także w przypadku serów, zarówno tych twarogowych, jak i żółtych.
Bio żywność jest czymś, w co warto inwestować, bo chociaż droższa, to daje szansę zjedzenia zdrowych produktów, bogatych w wartości odżywcze i minerały, dojrzewających w słońcu warzyw i cieszących się spokojnym życiem w humanitarnych warunkach zwierząt. I chociaż współczesnemu człowiekowi wydaje się, że im taniej, tym lepiej dla niego samego, to warto podjąć próbę zgłębienia tematu i przynajmniej podjęcie świadomego wyboru: wolę jeść zdrowo, czy chcę zjeść tanio. Udzielenie samemu sobie odpowiedzi na te pytania, pozwoli z pełną świadomością zdecydować, w którą stronę chcemy zmierzać i czy zależy nam na własnym zdrowiu.